Wyprawa z ciocią
Za siedmioma górami, trzema lasami i jednym jeziorem, na pięknej, zielonej polanie znajdowała się mała wioska. W samym jej sercu, wśród kwitnących drzew i pachnących kwiatów, stał uroczy drewniany domek.
W domku tym mieszkała dziewczynka wraz z mamą i tatą. Miała też bliską sąsiadkę – ciocię, która mieszkała w gospodarstwie obok. Ciocia była trochę starsza od jej rodziców, prowadziła gospodarstwo i hodowała krówki, które dziewczynka bardzo lubiła odwiedzać.
Propozycja cioci
Pewnego ranka, kiedy dziewczynka jadła śniadanie, do domu wszedł tata.
– Ciocia prosiła, żebyśmy pojechali z nią po paszę dla krówek – powiedział.
Dziewczynka aż podskoczyła na krześle.
– Naprawdę? Mogę jechać?
– Oczywiście – uśmiechnął się tata. – Pomożesz nam!
Szybko dokończyli śniadanie, ubrali ciepłe kurtki, bo było zimno, i poszli do pomarańczowego busa taty, który stał przed domem.
Wyprawa po paszę
Ciocia czekała już przed swoim gospodarstwem.
– Dziękuję wam, że jedziecie ze mną! – powiedziała.
Wsiedli do auta i ruszyli w drogę. Paszę dla krówek trzeba było kupić w sklepie rolniczym w sąsiedniej wiosce. Po kilkunastu minutach jazdy byli na miejscu.
Tata i ciocia załadowali do busa wielkie worki z paszą, a dziewczynka z ciekawością patrzyła na ogromne magazyny pełne różnych produktów dla zwierząt.
– A co jedzą krówki oprócz paszy? – zapytała.
– Latem trawę i siano – odpowiedziała ciocia. – Ale zimą muszę im dawać dodatkową paszę, żeby były zdrowe i miały dużo mleka.
Po chwili wszystko było gotowe, więc ruszyli z powrotem do gospodarstwa cioci.
Rozładunek i przerwa na kawę
Na miejscu tata i ciocia zaczęli przenosić worki do stodoły, a dziewczynka zaglądała do obory, gdzie krówki spokojnie przeżuwały siano.
– Witajcie, króweczki! – powiedziała, podchodząc do boksów.
Jedna z nich podniosła głowę i zamuczała, jakby się witała.
Po rozładunku wszyscy usiedli w ciepłej kuchni cioci na mały odpoczynek.
– To teraz pora na kawę – powiedziała ciocia, nalewając gorący napój do filiżanek.
Dziewczynka dostała ciepłe kakao i ciasteczka.
– A teraz musimy jeszcze pojechać do większego miasta – powiedziała ciocia. – Mam tam kilka spraw do załatwienia.
Podróż do miasta
Tata uruchomił busa i ruszyli w stronę większego miasta oddalonego o 30 kilometrów. Droga była długa, ale dziewczynka podziwiała mijane pola, domki i lasy.
Gdy dotarli na miejsce, zatrzymali się przed dużym budynkiem banku.
– Poczekacie tu chwilkę? – zapytała ciocia.
– Oczywiście – odpowiedział tata.
Dziewczynka w tym czasie oglądała przechodzących ludzi, kolorowe sklepy i samochody.
Po chwili ciocia wróciła.
– Gotowe! Możemy wracać.
Ruszyli w drogę powrotną, rozmawiając o różnych rzeczach.
– A czy krówki zimą tęsknią za trawą? – zapytała dziewczynka.
Ciocia się uśmiechnęła.
– Pewnie tak, ale ja dbam o to, żeby miały wszystko, czego potrzebują.
Awaria auta
Nagle, gdy byli już blisko domu, auto nagle zwolniło i stanęło.
– Coś się stało? – zapytała dziewczynka.
Tata przekręcił kluczyk, ale silnik nie chciał zapalić.
– Chyba mamy awarię… – powiedział, wysiadając z samochodu.
Ciocia sięgnęła po telefon.
– Zadzwonię do znajomego, który nas zaholuje.
Po chwili przyjechał pan z dużym samochodem, podpiął linkę holowniczą i powoli odholował busa pod gospodarstwo cioci.
Naprawa auta
Gdy dojechali, ciocia podziękowała za pomoc i poszła do domu, a tata podniósł maskę auta i zaczął sprawdzać, co się stało.
– Mogę pomóc? – zapytała dziewczynka.
– Możesz mi poświecić latarką – powiedział tata.
Dziewczynka trzymała latarkę, a tata coś sprawdzał, kręcił i poprawiał.
– Chyba wiem, co było nie tak – powiedział po chwili i zakręcił ostatnią śrubkę.
Spróbował jeszcze raz odpalić auto i…
Brrrrr! – Silnik znowu działał!
– Udało się! – krzyknęła dziewczynka.
Powrót do domu
Pożegnali się z ciocią i ruszyli w stronę domu. Było już ciemno, a na niebie świeciły gwiazdy.
– To była długa wyprawa – powiedział tata, prowadząc auto.
– Ale bardzo fajna! – dodała dziewczynka.
Po kilkunastu minutach byli z powrotem w swoim domku. Mama już na nich czekała.
– I jak było? – zapytała.
– Bardzo ciekawie! – powiedziała dziewczynka. – Byliśmy po paszę, potem w banku, a potem auto się zepsuło!
Mama otworzyła szeroko oczy.
– Ojej! I co wtedy?
– Tata naprawił! – dodała dumnie dziewczynka.
Mama spojrzała na tatę i uśmiechnęła się.
– No tak, nasz złota rączka!
Kolacja i czas na sen
Po tak długim dniu wszyscy byli głodni, więc mama przygotowała ciepłą kolację – kanapki, herbatę i jogurty z owocami.
– Dzisiaj zasnę w sekundę – powiedziała dziewczynka, ziewając.
Mama zaprowadziła ją do łazienki, gdzie szybko się umyła, potem wskoczyła w ciepłą piżamkę i położyła się do łóżka.
– Dobranoc, skarbie – powiedziała mama, całując ją w czoło.
– Dobranoc, tatusiu. Byłeś super mechanikiem! – szepnęła dziewczynka.
Tata zaśmiał się i pogłaskał ją po głowie.
– Dobranoc, moja mała podróżniczko.
A kiedy dziewczynka zasnęła, śniła o krówkach, naprawianiu auta i kolejnej wielkiej wyprawie z ciocią…