Kotek Skłaszin i zabawa z kózkami

Za siedmioma górami, trzema lasami i jednym jeziorem, na pięknej, zielonej polanie znajdowała się mała wioska. W samym jej sercu, wśród kwitnących drzew i pachnących kwiatów, stał uroczy drewniany domek.

W tym domku mieszkała dziewczynka wraz z mamą i tatą, a razem z nimi cała gromadka zwierząt:

  • Kotek Skłaszin – duży, biało-szary kotek, który często zrzucał wszystko ze stołu i uwielbiał wylegiwać się w słońcu.
  • Piesek Chocko – mała, ciekawska suczka rasy beagle.
  • Papużki Dzwonka i Florek – kolorowe, rozgadane nimfy, które lubiły siedzieć na ramieniu dziewczynki.
  • Kózka Balbinka i koziołek Muffin – dwójka wesołych, skaczących kózek, które mieszkały w zagrodzie obok domu.

Pewnego słonecznego dnia, kiedy dziewczynka bawiła się na podwórku, Skłaszin przeciągnął się leniwie na werandzie i spojrzał na zagrodę kózek.

– Co one tak tam skaczą? – zamruczał do siebie, podnosząc jedno uszko.

Balbinka i Muffin biegały radośnie wokół drzewa, próbując złapać spadające liście.

Skłaszin zmrużył oczy, machnął ogonem i postanowił zobaczyć, co się dzieje.

Kotek wśród kózek

Skłaszin zeskoczył z werandy, podreptał powoli przez trawę i wskoczył na drewniany płotek zagrody.

– Mrauu, co tu się dzieje? – zapytał, mrugając sennie.

Balbinka zatrzymała się w miejscu i podskoczyła z radości.

– Ooo! Skłaszin przyszedł się bawić!

Muffin również zatrzymał się i spojrzał na kota.

– Tylko nie wiem, czy Skłaszin umie skakać jak my! – powiedział koziołek, robiąc mały sus nad kałużą.

Skłaszin uniósł wąsy i fuknął.

– Ha! Może nie jestem kózką, ale skakać umiem doskonale!

Żeby to udowodnić, wskoczył na drewniany pień, który leżał w zagrodzie.

Balbinka i Muffin zatrzepotały uszami.

– No dobrze! – powiedziała Balbinka. – To teraz zobaczymy, czy dasz radę złapać ten liść!

Kocia gonitwa za liściem

Balbinka podskoczyła i przewróciła nosem wielki, kolorowy liść, który poleciał w powietrze.

– Łap go, Skłaszin!

Kotek zmrużył oczy, obliczył trajektorię lotu i… skoczył!

PAC!

Liść wpadł mu prosto na głowę, a Skłaszin przekrzywił uszka i zamrugał.

Balbinka i Muffin zaczęły chichotać, ale Skłaszin udawał, że nic się nie stało.

– Tak miało być – powiedział poważnie. – Chciałem go złapać właśnie w ten sposób.

Ale po chwili sam zaczął mruczeć ze śmiechu i znowu wskoczył na pień.

– To było łatwe! A teraz zobaczcie, jak kot potrafi balansować!

Skłaszin zaczął chodzić po płocie, podnosząc łapki wysoko.

Balbinka spojrzała na Muffina.

– Może my też spróbujemy?

Muffin zrobił wielkie oczy.

– Ale przecież kózki nie chodzą po płotach!

Balbinka podskoczyła na kamień, potem na niski pień i w końcu stanęła tuż obok Skłaszina na płocie.

– Patrz, umiem! – powiedziała dumnie.

Ale w tym momencie powiał lekki wiatr i Balbinka zachwiała się

– Oj! Oj! – zawołała.

Skłaszin zrobił szybki sus do przodu i delikatnie pacnął ją łapką.

– Trzymaj równowagę! – powiedział.

Balbinka zeskoczyła na ziemię i się roześmiała.

– Chyba lepiej zostanę na trawie!

Muffin przytaknął.

– Tak, lepiej skaczmy tak, jak umiemy!

Wielki skok i… wielka katastrofa

Skłaszin postanowił, że zrobi największy skok dnia.

Zmierzył odległość i wskoczył prosto na beczkę stojącą przy zagrodzie.

Ale co to?

Beczka zaczęła się chwiać!

– O nie… – zamruczał Skłaszin, machając ogonem dla równowagi.

Bum!

Beczka przewróciła się, a Skłaszin zsunął się na siano.

Balbinka i Muffin zaczęły się śmiać, a dziewczynka, która właśnie przyszła do zagrody, poklepała kotka po grzbiecie.

– Skłaszin! Znowu coś przewróciłeś!

Skłaszin obrócił się na plecy i zamruczał.

– To była bardzo udana zabawa – powiedział, przymykając oczy.

Balbinka i Muffin również się położyli na trawie, odpoczywając po całym dniu skakania.

Czas na drzemkę

Dziewczynka przykucnęła obok nich, głaszcząc Skłaszina po miękkim futerku.

– Myślę, że czas na małą drzemkę – powiedziała cicho.

Skłaszin zamruczał, zwinął się w kłębek i zasnął, a Balbinka i Muffin wtulili się w siano.

A gdy dziewczynka zamknęła oczy, poczuła, że do snu kołysze ją cichy dźwięk mruczenia i szelest liści na wietrze…

Koniec.