Dzień z kotkiem Skłaszinem
Za siedmioma górami, trzema lasami i jednym jeziorem, na pięknej, zielonej polanie znajdowała się mała wioska. W samym jej sercu, wśród kwitnących drzew i pachnących kwiatów, stał uroczy drewniany domek.
W domku tym mieszkała dziewczynka wraz z rodzicami, a razem z nimi pewien wyjątkowy mieszkaniec – kotek Skłaszin.
Był to duży, biało-szary kot, który miał puszyste futerko, miękką brzuszkę i długie wąsy. Był nieco grubiutki, ale to tylko dodawało mu uroku. Skłaszin miał swoje zwyczaje – uwielbiał spać w najdziwniejszych miejscach, bawić się swoimi ulubionymi zabawkami i… zrzucać rzeczy ze stołu, oczywiście przypadkiem!
Poranek z kotem
Dzień w domu zaczynał się wcześnie rano, ale to Skłaszin zawsze budził wszystkich pierwszy.
– Miau! Miau! – wołał, ocierając się o drzwi sypialni rodziców.
Jeśli nikt się nie podnosił, miał swój tajny sposób. Wskakiwał na komodę przy łóżku, robił niewinne oczy, a potem… łapką powolutku przesuwał budzik aż… PAC!
– Skłaszin! – rozlegał się głos taty.
Mama tylko się śmiała, bo wiedziała, że ten kot rządzi w domu.
Dziewczynka przeciągnęła się w łóżku.
– Dzień dobry, Skłaszinie! – powiedziała, głaszcząc go po miękkim grzbiecie.
Kotek zamruczał z zadowoleniem.
Kocie śniadanie
Po porannej pobudce Skłaszin maszerował do kuchni, gdzie czekało na niego śniadanko – miseczka chrupiących kuleczek i trochę świeżej wody.
Ale Skłaszin miał swój rytuał. Najpierw musiał obwąchać jedzenie, spojrzeć na dziewczynkę i mruknąć tak, jakby mówił: „Na pewno to dla mnie?”
Dopiero wtedy zaczynał jeść, powoli i z namysłem, jak prawdziwy kot z klasą.
Codzienne kocie obowiązki
Po śniadaniu Skłaszin miał ważne zadania do wykonania:
- Odpoczynek na parapecie, żeby obserwować ptaki.
- Zrzucenie czegoś ze stołu, bo inaczej dom byłby zbyt nudny.
- Drzemka w najbardziej niewygodnym miejscu – np. na stosie książek lub na laptopie mamy.
Kiedy dziewczynka rysowała przy stole, Skłaszin wskoczył na blat i zaczął delikatnie przesuwać ołówek łapką.
– Skłaszin, nie wolno! – powiedziała dziewczynka, ale kot tylko zamruczał i kontynuował swoją misję.
Po chwili… PAC! Ołówek spadł na podłogę.
– O nie, znowu to robisz! – zaśmiała się dziewczynka.
A Skłaszin? Położył się na stole, zwinął w kulkę i przypadkiem zepchnął jeszcze zeszyt, kubek i… mały talerzyk!
Mama spojrzała na tatę i westchnęła z uśmiechem.
– To nie my rządzimy tym domem, tylko Skłaszin.
Wielka kocia drzemka
Po tylu obowiązkach Skłaszin czuł, że pora na drzemkę. Wszedł na kanapę, zrobił trzy obroty, rozciągnął się i… padł.
Ale Skłaszin miał pewien problem – nigdy nie potrafił spać spokojnie!
Po chwili jego ogon drgnął, potem łapka się poruszyła, a potem…
BUM!
Szklanka, którą mama postawiła na stole, leżała rozbita na podłodze.
– Skłaszin! – zawołała mama, ale kot tylko przekręcił się na drugi bok i znowu zasnął, zupełnie niewzruszony.
Wieczorne harce
Po południu Skłaszin nagle zyskał mnóstwo energii.
Biegał z pokoju do pokoju, odbijał się od kanapy, a jego ogon wyglądał jak nadmuchana chmurka.
– Skłaszin ma wieczorny sprint! – zaśmiała się dziewczynka.
Tata spojrzał na mamę i westchnął.
– To chyba znaczy, że dzisiaj znowu nie zaśniemy wcześnie…
W końcu Skłaszin znowu wskoczył na stół, rozciągnął się leniwie i zamiauczał tak, jakby mówił:
– Już wystarczy, teraz czas na moją ostatnią drzemkę.
Czas na sen
Kiedy dziewczynka szykowała się do spania, Skłaszin już leżał na jej poduszce, zwinięty w kłębek.
– Ej, to moje miejsce! – zaśmiała się.
Ale kot nie zamierzał się ruszać.
Mama i tata przyszli, by powiedzieć dobranoc.
– Dobranoc, kochanie – powiedziała mama, przykrywając dziewczynkę kocykiem.
Tata uśmiechnął się i dodał:
– I dobranoc, królu domu – spojrzał na Skłaszina.
A kot? Zamruczał, przeciągnął się i… przypadkiem łapką zepchnął książkę z półki na podłogę.
– Skłaszin! – zawołała dziewczynka.
Ale on tylko zwinął się w kłębek i zasnął, mrucząc cicho i śniąc o kolejnych przedmiotach do zrzucenia…