Deszczowy dzień i wyprawa po słomę
Za siedmioma górami, trzema lasami i jednym jeziorem, na pięknej, zielonej polanie znajdowała się mała wioska. W samym jej sercu, wśród kwitnących drzew i pachnących kwiatów, stał uroczy drewniany domek.
W domku tym mieszkała dziewczynka wraz z mamą i tatą oraz cała gromadka ukochanych zwierzątek.
Tego ranka niebo było szare, a drobna mżawka cicho opadała na dach i liście drzew. Nie był to jednak powód, żeby się nudzić!
Tata spojrzał przez okno i uśmiechnął się do dziewczynki.
– Dziś jedziemy do cioci po słomę dla Balbinki i Muffina.
Dziewczynka aż podskoczyła z radości.
– Hurra! A czy pójdziemy do krówek i kur?
Tata się zaśmiał.
– Oczywiście! Może nawet zobaczymy pisklaki!
Dziewczynka szybko założyła kalosze i kurtkę przeciwdeszczową, a tata przygotował samochód z przyczepką, żeby można było zabrać słomę dla kózek.
Wizyta u cioci
Droga do gospodarstwa cioci była trochę błotnista, ale deszcz nie padał mocno, tylko delikatnie mżył, otulając wszystko małymi kropelkami.
Gdy dotarli na miejsce, ciocia już czekała pod dużą drewnianą stodołą, gdzie składowała złocistą słomę.
– Dobrze, że przyjechaliście! – powiedziała z uśmiechem. – Mam dla was świetne snopki dla Balbinki i Muffina!
Tata zaczął załadowywać słomę na przyczepkę, a dziewczynka szybko pobiegła do obory, gdzie czekały krówki.
Spotkanie z krowami
W oborze panowało przyjemne ciepło, a wielkie krówki spokojnie przeżuwały siano.
– Dzień dobry, króweczki! – powiedziała dziewczynka, podchodząc do jednej z nich i delikatnie głaszcząc jej miękkie ucho.
Jedna z krów muknęła cicho, jakby się witała.
– Ta krówka bardzo cię lubi – powiedziała ciocia, patrząc z uśmiechem.
Dziewczynka śmiała się radośnie, ale zaraz potem usłyszała ciche, piskliwe dźwięki dochodzące z drugiego kąta obory.
– Co to? – zapytała zaciekawiona.
Pisklaki i króliczki
Ciocia otworzyła małe drzwiczki do kurnika, a tam, pod ciepłą lampką, siedziały świeżo wyklute, puchate pisklaki.
– Ooo! Są takie malutkie! – dziewczynka nachyliła się i patrzyła na nie z zachwytem.
Kurza mama siedziała tuż obok, pilnując swoich dzieci, a pisklaki cicho popiskiwały, wtulając się w ciepłe pióra.
– Niedługo podrosną i będą biegały po podwórku – powiedziała ciocia.
Po chwili dziewczynka pobiegła jeszcze do królików, które mieszkały w małej zagrodzie przy stodole.
– Przyniosłam wam coś pysznego! – powiedziała, wyciągając marchewki.
Króliczki poruszyły uszkami i szybko podbiegły, zaczynając chrupać marchewki z zadowoleniem.
– Jakie są słodkie! – powiedziała dziewczynka, delikatnie głaszcząc jednego z nich po puszystym grzbiecie.
Tata spojrzał na nią i powiedział:
– Chyba będziemy musieli częściej przyjeżdżać do cioci, co?
Powrót do domu i przygotowanie legowiska dla kózek
Kiedy cała słoma była już załadowana, tata i dziewczynka pożegnali ciocię i ruszyli z powrotem do domu.
Deszcz wciąż delikatnie mżył, ale nie było zimno – powietrze pachniało świeżością i wilgotną ziemią.
Gdy dotarli do domu, od razu zabrali snopki słomy do zagrody kózek.
Balbinka i Muffin podskoczyli z radości, widząc, że dostają nowe, mięciutkie posłanie.
– To dla was! – powiedziała dziewczynka, rozrzucając słomę w ich drewnianym domku.
Muffin od razu zaczął skakać w złocistych snopkach, a Balbinka ułożyła się wygodnie i zaczęła spokojnie przeżuwać siano.
– Chyba im się podoba! – zaśmiała się dziewczynka.
Karmienie piesków
Po zagospodarowaniu słomy przyszła pora na nakarmienie piesków.
Mała Chocko czekała już przy misce, merdając ogonkiem, a pieski z gospodarstwa także były głodne.
Dziewczynka nasypała karmę do miseczek, a pieski od razu zaczęły radośnie jeść.
Tata poklepał ją po ramieniu.
– Dobra robota, mała opiekunko zwierząt!
Dziewczynka uśmiechnęła się dumnie.
Kolacja i czas na sen
Gdy wszystkie zwierzątka były już nakarmione i miały swoje ciepłe miejsca do spania, cała rodzina wróciła do domu na kolację.
Mama przygotowała ciepłe kakao i chrupiące kanapki, a dziewczynka zjadła wszystko z wielkim apetytem.
– To był naprawdę cudowny dzień! – powiedziała, ziewając lekko.
Po kolacji poszła pod prysznic, a potem ubrała cieplutką piżamkę.
Tata przykrył ją kołdrą i powiedział:
– Dziś odwiedziłaś tyle zwierzątek! Może przyśnią ci się króliczki?
Mama pogładziła ją po głowie i szepnęła:
– Dobranoc, kochanie.
Dziewczynka zamknęła oczy, a kiedy zasnęła, śniła o puchatych króliczkach, skaczących kózkach i maleńkich pisklakach, które kiedyś wyrosną na wielkie, piękne kury…